W sobotę 3.02.2024 r. minęła 80 rocznica śmierci ks. J. Marchewki, proboszcza parafii Tłuchowo w trudnych czasach II wojny światowej. Poniżej jego biografia zaczerpnięta z książki śp. ks. profesora Grzybowskiego
ks. JAN MARCHEWKA 1876-1944
Urodził się 2 września 1876 roku w miejscowości Mały Płock. Po ukończeniu szkoły powszechnej wstąpił do Seminarium Duchownego w Sejnach, skąd przeniósł się na czwarty rok do Seminarium Duchownego w Płocku. 23 marca 1901 roku we Włocławku otrzymał święcenia diakonatu od biskupa Henryka Kossowskiego. Sakrament kapłaństwa przyjął 24 maja 1902 roku, z rąk biskupa Jerzego Szembeka.
 
Pracę duszpasterską rozpoczął jako wikariusz w Krzynowłodze Wielkiej, w sierpniu 1903 roku został przeniesiony do Pułtuska, a w 1906 roku otrzymał nominację na wikariusza w katedrze płockiej, prefekta gimnazjum żeńskiego i szkół powszechnych w Płocku. Oprócz pracy duszpasterskiej i katechetycznej zajmował się działalnością społeczną. Był założycielem i pierwszym patronem płockiego oddziału Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich. W 1911 roku, wraz z ks. Józefem Strojnowskim, założył spółdzielnię pod nazwą Sklep Spożywczy Rzemieślników Chrześcijańskich w Płocku”.
4 czerwca 1913 roku otrzymał samodzielną placówkę jako proboszcz w Łysakowie w dekanacie ciechanowskim. W pierwszych miesiącach wojny 1914 roku, mimo ofensywy, nie oddalił się z parafii, spowiadał w domach, narażając się nieraz na niebezpieczeństwo śmierci. Kościół w Łysakowie w 1915 roku miał zniszczony dach, sufit w prezbiterium, mocno uszkodzone oltarze. Nabożeństw nie można było w nim odprawiać, dlatego ks. Marchewka przeniósł się na jakiś czas do ks. Jana Balińskiego w Zeńboku. W 1916 roku był członkiem Komisji Gminnej w Regiminie w powiecie ciechanowskim, brał udział w akcji ,,Ratujcie Dzieci”, wchodził w skład Rady Opiekuńczej Powiatu Ciechanowskiego.
Po czterech latach pracy, 15 lutego 1917 roku przeniesiony został na probostwo w Blichowie, w ówczesnym dekanacie płockim. Pracował tam tylko dwa lata. Zapisał się w pamięci parafian jako gorliwy proboszcz i wybitny misjonarz Z natury był człowiekiem nerwowym i wrażliwym. Żywo reagował na wszelką niesprawiedliwość. W każde święta troszczył się o biednych i dzielił się z nimi tym, co sam posiadał. Na miejscowym cmentarzu pochował swoją matkę. W 1919 roku otrzymał nominację na probostwo w Skrwilnie, pracował tam szesnaście lat. Z dobrowolnych składek parafian pokrył dach kościoła blachą. We wrześniu 1923 roku, podczas wizytacji kanonicznej biskup A. Nowowiejski udzielił bierzmowania 2568 Skrwilnie, osobom. W sprawozdaniu powizytacyjnym napisano, że kościół zbudowany w latach 1888-1894 obecny proboszcz troskliwie pielęgnował, pracował nad podniesieniem życia religijnego i społecznego w parafii. Działały 62 kółka różańcowe, kółka tercjarskie, kolko rolnicze, sklep spółdzielczy, straż ogniowa z własną orkiestrą i Katolickie Stowarzyszenie Młodzieży, a w Okalewie i Skrwilnie powstało Katolickie Stowarzyszenie Kobiet. Mowa była także o tym, że ks. Marchewka sprawił do kościoła najlepsze w dekanacie organy. W sierpniu 1930 roku, podczas wizytacji biskup Leon Wetmański wybierzmował 1374 osoby. W lutym 1934 roku odbyły się misje parafialne prowadzone przez księży misjonarzy św. Wincentego z Wilna, osiągnięto sukces nadzwyczajny. W kwietniu 1933 roku został asystentem dekanalnym Akcji Katolickiej w dekanacie rypińskim. Ks. Marchewka był zwolennikiem orientacji narodowej, chętnie i umiejętnie angażował się w sprawy społeczne. Jako doskonały organizator i mówca zasłynął jako gorliwy kapłan i znakomity kaznodzieja. Rozwijał z powodzeniem działalność świeckich, kierując swą posługę również do osób innych wyznań
Na własną prośbę opuścił Skrwilno i 31 października 1935 roku otrzymał probostwo w Tłuchowie. Był jednym z gorliwszych proboszczów i jednym wybitniejszych misjonarzy diecezjalnych, zwany przez swoich współbraci ..piekielnikiem”, bowiem często na misjach wygłaszał kazania o rzeczach ostatecznych. Jego współpracownik, neoprezbiter ks. Leon Kolasiński, w swoim notatniku zapisał: Jestem w Tłuchowie, proboszczem jest ks. kan. Jan Marchewka. Dobry człowiek, choć prędki, kapłan wzorowy, starszy już, kaznodzieja doskonały. Dobry mam przykład i dobrą szkołę. Dzięki Ci za wszystko dobry Boże. Od pracy misyjnej nigdy się nie wymawiał, ale jak mówił po każdych misjach: Diabeł mu figle i szkody w gospodarstwie wyrządzał. Na każde święta rozdawał biednym w parafii produkty spożywcze z własnego gospodarstwa, mawiał bowiem: Nie mógłbym przełknąć jedzenia we święta, gdybym co mam z biednymi się nie podzielił. Na terenie parafii założył ,,Caritas” Przeprowadził remont plebanii i zabudowań gospodarczych, odnowił parkan wokół cmentarza grzebalnego, ogrodził ogród plebański, do zakrystii sprawił meble i szaty. W marcu 1936 roku ojcowie jezuici przeprowadzili udane misje parafialne.
W Tłuchowie zastała go wojna. W miarę możliwości spełniał obowiązki duszpasterskie, przez cały czas na terenie parafii chodził w sutannie. W czerwcu 1940 roku, gdy landrat wezwał wszystkich księży z powiatu lipnowskiego, tylko ks. Marchewka przybył w sutannie, inni księża przyjechali w różnych cywilnych ubraniach. Landrat właśnie ks. Marchewce powierzył przewodniczenie zebraniu. Mimo aresztowania i wywiezienia wielu księży z powiatu, ks. Marchewka pozostał w parafii, bowiem miejscowi koloniści wstawiali się za nim u władz. Być może wpłynęło na ich postawę to, że kiedy we wrześniu 1939 roku niektórzy parafianie rzucili się na mienie kolonistów, ks. Marchewka napiętnował to z ambony. Nie był jednak wolny od wizyt gestapo, a przez jakiś czas musiał mieszkać na plebanii z żandarmami, którzy tam torturowali ludzi. Władze niemieckie nakazały mu zamazać cementem napisy na pomnikach na cmentarzu grzebalnym i w kościele. Mimo to okazał dużą odwagę. Miejscowy organista, pan Wroński, oświadczył: Przez cały czas byłem z podziwem dla niewyczerpanej gorliwości i niezwykłej odwagi ks. Marchewki. Mimo zakazu niby to czytał Ewangelię, a właściwie głosił kazanie. Pieśni Święty Boże i Anioł Pański śpiewaliśmy co niedziela po łacinie, a ludzie coraz śmielej pociągali po polsku. Idąc ze mną z pogrzebem w Bądkowie, bo i tu dojeżdżał, zaśpiewał ,,Dobry Jezu”, struchlałem na to, bo tuż stali żandarmi. Taka cechowała go gorliwość i odwaga.
Od dłuższego czasu dokuczał mu nowotwór wątroby. Prawie dwanaście tygodni leżał w szpitalu w Sierpcu, otoczony troskliwą opieką siostry pasjonistki Teofili, która z uznaniem podkreślała pogodę ducha pacjenta i godzenie się z wolą Bożą. To samo potwierdził ks. Wacław Kawecki: Jako prawie codzienny gość w szpitalu obserwowałem olbrzymią przemianę duchową ks. Marchewki. Wszystkim jeszcze przed Adwentem rozporządził. Niegdyś sztywny w życiu, w chorobie w ostatnich tygodniach złagodniał, stał się żenująco serdeczny, dziękował za każdy okazany mu drobiazg. Zyskał sobie cale katolickie otoczenie szpitala nie wyłączając lekarzy. Zmarł 3 lutego 1944 roku, pochowany został na cmentarzu parafialnym w Tłuchowie. W październiku 1955 roku prochy ks, kanonika Jana Marchewki zostały przeniesione do nowego grobowca, zbudowanego staraniem ks. Mieczysława Smolińskiego, proboszcza tłuchowskiego. Żył lat 68, w tym 42 lata w kapłaństwie.
 
 
 

Comments are closed